9.12.2013

Schronienie #1. Poncho U.S.Army wariant 1.


Pierwotnie zielone. Popularność w survivalowym światku zdobyło w kamuflażu woodland. Obecnie dostępne w wielu wariantach maskujących. Produkowane przez wielu producentów cywilnych. Jednak te kontraktowe są nadal cenione przez ludzi związanych ze spędzaniem wolnego czasu na łonie natury. Mowa oczywiście o ponchu U.S.Army. Fakt że w każdej współczesnej armii żołnierz posiada na wyposażeniu indywidualne środki ochrony przeciw deszczowej. Niektóre nawet zbliżone formą do tych jakimi dysponują jankesi. Ja osobiście uważam to za najbardziej uniwersalne.


Moje poncho nabyłem drogą kupna około trzech lat temu. Zabierałem je na prawie każdy wypad. Do tej pory nie zauważyłem żadnego zużycia. Podstawową funkcją poncha jest ochrona przed deszczem. Jego przewagą nad kurtkami przeciwdeszczowymi, jest możliwość ochrony również plecaka.


 Poncho ma kształt prostokąta o wymiarach 205x164cm. Na środku płachty jest wszyty kaptur ze ściągaczem. Szwy są klejone.


Po obwodzie wszyto wzmacniającą taśmę. Przez taśmę i zawinięty materiał zakute są oczka, w ilości ośmiu sztuk (po jednym na każdym rogu, oraz na środku każdego boku).


Na dłuższych bokach znajdują się dwustronne napy. Zapinając je poncho nie będzie nam fruwało na wietrze, podczas marszu. Napy będą również pomocne przy spinaniu kilku ponch ze sobą.


Prócz swej podstawowej funkcji, poncho można wykorzystać jako improwizowane schronienie. Osobiście wole je od namiotu. Cenie sobie uniwersalność, wagę, rozmiar po spakowaniu. Dziś chciał bym przedstawić wariant schronienia który stosuje w najbardziej niekorzystnych warunkach atmosferycznych.


 Rozstawienie takiego schronienia jest bardzo proste. Nie sprawia problemów rozbicie go nawet podczas silnego wiatru. Na początek potrzebujemy jednego drzewa (oczywiście na otwartym terenie można zastosować metrowy kij z odciągiem, ale o tym napisze w innym poście). Przewiązujemy do środkowego oczka na krótszym boku linkę. Drugi koniec linki mocujemy do drzewa. Następnie naciągnięte poncho mocujemy do podłoża szpilkami. Zaczynamy od oczka na środku krótszego boku, czyli naprzeciw oczka z zamocowaną linką. W taki sposób powinna powstać opadająca linia przez środek schronienia. W tym momencie możemy przystąpić do naciągania boków i mocowania szpilkami. Najlepiej zacząć od przodu. Następnie tylne rogi. Środkowe oczka powinny się ułożyć bez naciągania. Należy je tylko zamocować do podłoża. Na koniec należy pamiętać o zawiązaniu odciągu na ściągniętym kapturze, aby woda się nie zbierała w tym miejscu. Nawet po kilku minutowym deszczu woda może wlewać się do środka schronienia właśnie przez kaptur, jeśli zapomnimy o odciągu. O czym się kiedyś przekonałem. Odciąg ten można przymocować do tego samego drzewa, lub gałęzi nad ponchem.


Wewnątrz tego schronienia jest dosyć ciasno. Jednak przy niskich temperaturach łatwiej ogrzać tak małą powierzchnię. Zwłaszcza zasłaniając wejście. Można to wykonać na kilka sposobów. Najbardziej szczelny wariant to wyciągnięcie przednich szpilek. Następnie należy zamocować do podłoża jedną szpilką oba oczka w osi z linką naciągającą. W tak uszczelnionym schronieniu można spać tylko w pozycji embrionalnej.


Innym sposobem jest zawieszenie kurtki w wejściu. Powoduje to że nie zmniejsza się tak drastycznie przestrzeń wewnątrz. Jednak brak szczelności jest bardziej odczuwalny, zwłaszcza podczas wiatru.


Warto jeszcze zwrócić uwagę na kilka szczegółów które mają znaczenie zwłaszcza w tym wariancie schronienia;
-Podczas opadów i gdy temperatura wewnątrz jest wyższa niż na zewnątrz, następuje zawilgocenie wewnętrznej strony płachty. Należy szczególnie uważać by nie dotykać jej śpiworem. Jak wiadomo sen w wilgotnym śpiworze to żadna przyjemność, a czasem nawet zagrożenie.
-Miejsca styku z podłożem można uszczelnić przysypując krawędzie śniegiem, liśćmi, ziemią, itp.
-Odpinając jedną z przednich szpilek i unosząc luźny materiał uzyskujemy łatwiejszy dostęp do środka schronienia. Istotne jest to zwłaszcza gdy stosujemy kij z odciągiem jako maszt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz